Kasza jaglana na śniadanie i blog Smakoterapia

Ostatnio wsiąkłam po prostu w blog Smakoterapia, gdzie naładowałam mózg przez oczy ;) (zupełnie jak NEO przed walką) cudami z kaszy jaglanej...
Moje pierwsze podejście do tej kaszy, było straszliwe: ugotowałam jej za dużo, bo chyba cały kilogram (!), do tego WTEDY, bo to były "inne, durne czasy" zepsułam ja aromatem wanilinowym do ciasta. Ten aromat był obrzydliwy, mdlący, nie chciał odpuścić.. .I tak przez kilka lat miałam do jaglanki obrzydzenie.

Ostatnio niedawno byłam na nordiku nad morzem, i przyjaciółka miała dla nas obiad w termosie: kaszę jaglaną z grillowaną cukinią...Przemaszerowałyśmy wtedy brzegiem morza ponad 12 kilometrów, więc obiad na ławce nad morzem, na dodatek ciepły i z kaszą, był po prostu pyszny!


No i w końcu postanowiłam dojrzeć i ja do jaglanki. Naczytałam się tych cudnych przepisów Smakoterapii na jaglane...wszystko: ciasta, racuszki, szejki, budynie, jogurty i lody jaglane. No i wsiąkłam....Udało mi się przekonać do tej kaszy. Jest wspaniała! Orzechowa, lekka, delikatna, szybko się gotuje.
Gotowałam wg przepisu Smakoterapii tu

I od dwóch dni jem kasze na śniadanie: moje dziwne wrażenia: nie jestem głodna prawie...do wieczora. Szok! Mała miseczka kaszy z bananem (na razie), a do 15tej nic mi nie jest, nie myślę o jedzeniu ani o zmęczeniu.Nic! Nie jest to moje najpyszniejsze sniadanie, smakowo wolę np. panini, ale przynajmniej na jaglance mogę iśc i załatwiac sprawy...
Aczkolwiek, mam nadal  złe nawyki, jeszcze czasem jem coś na 2 godz przed snem, dlatego rano nie mam  apetytu, no ale to się zmieni, bo wiem, że wieczorem już nie -  a rano wtedy człowiek budzi się zgłodniały i wszystko ma swój naturalny, zdrowy rytm. Lata złych nawyków robią swoje, ale przyjemność z przemiany i satysfakcja są tak energetycujące, że chce się nimi cieszyć pomału, i nawyknąć do zmian, aby się wdrożyły i ugruntowały,  a wtedy wkraczać z kolejną. To jest bardzo miłe i jest czas na wsłuchanie się w swój, stopniowo uregulowany organizm. Poza tym wtedy wiem, która zmiana jakie ma znaczenie.

Fakt, że wiele już zmieniłam, najpierw wegetarianizm, głodówik, oczyszczanie z pozostałości okropnych, chemicznych leków przeciwdepresyjnych, które zrujnowały mi w dużej mierze pracę i zdrowie, dodanie marszów oddechowych - to kilka lat temu, ostatni rok to przewaga weganizmu, a teraz czas wziąć się za te małe złe nawyki np. brak regularnych śniadań, czy jedzenie wieczorem...
To się zmieni - w dużej mierze dzięki kaszy! I nie tylko u mnie ale też u babci, która od wczoraj ma zmieniona dietę na ciepłe-gotowane-ogrzewające delikatnie ale u Babci to prym wiedzie gryczana.  Zatem my się zimy nie boimy :) A wolnowary nam pomogą :)



Komentarze

  1. Ja mam chyba większy żołądek bo mnie kasza syci tylko na trochę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem daję jeszcze bakalie lub kilka pestek, orzecha, fige - to już dłużej trzyma. Sama kasza to z 2 godz i znów by się coś zjadło ;) a w takim gęstym szejku, podzielonym na 2 razy (np. w termosie mam ) to wtedy do popołudnia wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  3. O uaaaaaaaau! Dziękuję za tyle ciepłych słów... Na zdrowie! :******* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iw - To ja dziękuję i kłaniam się w pas :) za cały Twój blog. Dzięki temu przeżywam ponownie dzieciństwo ;) (nowe nawyki kształtuję w sobie) z jaglanką i tymi cudami :) Dziękuję za ogromną kopalnię wiedzy, którą się tak bezinteresownie dzielisz :) Na zdrowie i Tobie, i Bliskim!

      Usuń
  4. Ja mam na odwrót jak zjem cos przed snem np 2 gadziny to rano aż mi burczy z głodu. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz