Pierwsze kanapki bakaliowe z Vitamixa




Jakiś czas temu wypróbowałam pierwsze mielenie w Vitamixie bakalii...No ale nie zrobiłam dokumentacyjnych fotek, bo robiłam tak na czuja, na próbę, pod wpływem impulsu i pomyślałam, że jak dobrze wyjdzie to będe robić przecież kolejne razy itd...I sie okazało, że jestem za leniwa i kolejne razy to były już zwykłe kulki bakaliowe, bez andrutów...:) Zatem ten jednorazowy czyn zamieszczam na pamiatkę.

Na pierwszy rzut w Vitamixie poszło nadzienie  z moreli, dyni, słonecznika i błonnika owsianego (którego miałam worek i chyba go zużyję w takich dodatkach)...bo chciałam zrobić coś ala wafelki owocowe z Rosmanna, które kiedyś kupiłam w promocji po 2 zł, a się skończyły. Mimo, że są słodkim ulepkiem, to Mama je brała do pracy razem z Alpro sojowym, na czarna godzinę. Jak batony się skończyły i trzeba by było kupować po 3,3 z 1 szt. powiedziałam o, nie! - w końcu mamy blender i on ma zacząć się spłacać, więc trzeba się wziąć (czyli ja) i zacząć robić. A że chciałam coś podobnego do tego:
Kupiłam w Bomi też andruty (woda, mąka, sól), aby mieć czym obklejać masę i wyszło mi coś takiego, co jest na fotce.

Popaczkowałam porcyjki w pocięte woreczki śniadaniowe (7 paczuszek), a wystarczyło...na jeden dzień!, a miało na tydzień :)
Były za pyszne, mięciutkie, kwaskowe, pachnące, zupełnie nie przypominały ulepkowych, utwardzonych, Rossmannowych kanapeczek...Co chwila ktoś z Rodziny przybywał niby to "do szafki", bo się po domu rozniosło, że coś pysznego jest...I tyle. Znikły. Mogłam ich w ogóle nie pakować, tylko szkoda papieru ;)

Robota:
zmiksować lub zmielić w maszynce dowolne bakalie i rozsmarować na andrutach, pokroić i jeść :)







Komentarze