Post dr Dąbrowskiej dzień 16

Ostatnie dni były troche słabsze. Zupełnie nie miałam apetytu. Jadłam jabłko czy marchewke, ale niewiele. Dwa dni bolała mnie głowa i straciłam apetyt na ostre. Nie miałam tez chęci na gotowane. Od 4 dni waga ani drgnie. Dziwne, pewnie potem bedzie skokowy spadek. Wczoraj jednak ugotowalam zupkę marchwiową i troche z rozsadku zjadlam po miseczce. Dzis juz znow czuję sie dobrze. Wahań nastrojow nadal nie mam, mimo ze konczy sie niedysponowanie. Nie czulam tez zadnych bólów brzucha. Spodnie z ciasnych i nabitych zrobiły sie luźniejsze. Moge swobidnie włożyć w pasie dwie pięści. Chodze na spacery z wózkiem czasem na godzine czasem na 3. Ale pogodna deszcz i wiatr nie sprzyja. Czasami w nocy zimno mi przed zasnieciem, zakładam sweter pod koldre a juz w nocy robi sie normalnie ciepło. Mam zapisane kilogramy z poprzedniego postu - to tym razem gubie podobnie. W pierwszym tyg 3 i pól w drugim ok 3 a trzeci tydzien waga idzie wolniej. Pewnie w pierwszych to tresci jelitowe i woda zeszly dlatego wydaje sie ze wiecej. Niemniej bardzo dobrze sie czuje i fizycznie i psychicznie. Za to uwrazliwiłam sie na zapachy. Poszlam do Leclerca po cos, ale jaki tam smród. Na lodowkach to nie dawało sie wytrzymać. Mdliło mnie. Im blizej hal z miesem i rybami - zawróciłam z tamtego zakątka sklepu. Przeszla mi te zochota na ostre, slone i kiszone. Wczoraj za to ugrillowałam cukinie z czosnkiem. No i tyle. Nie mam mysli o tym co zjem pozniej, ani o kncu postu. Zakladam ze wychodzenie to bedzie kolejne poltora miesiaca a za nim dieta weganska 1200 kcl prez kolejne pare miesiecy.

Komentarze